FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj     
rej

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .::Magic Works::. Strona Główna :: Aktorzy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
Mugol



Dołączył: 13 Lip 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:44, 17 Lip 2017    Temat postu: rej

-Oczywiscie, ze widze, nie widze tylko, co jest na zewnatrz. - Dowcip zabrzmial zalosnie nawet dla samego Mercera.

Odtworzyl w myslach ostatni obraz pustyni, zanim zaslonil ja kurz, przestudiowal, a potem wrzucil bieg, zakladajac, ze kierowca drugiej terenowki nie odwazy sie ruszyc, dopoki burza nie ucichnie. Toyota popelzla przed siebie. Przed uderzeniem burzy grunt byl dosc plaski, wiec Mercer nie bal sie niespodziewanych urwisk czy dolow, ale przy tak silnych uderzeniach bocznego wiatru utrzymywanie prostego kursu bylo niemozliwe.

Minelo dziesiec minut. Land-cruiser pelzl na oslep przez wiatr i piach. Mercer sliskimi od potu dlonmi sciskal kierownice, calym soba starajac sie wyczuc nagle zmiany wysokosci, oznaczajace wzniesienie albo spadek. A potem, rownie nagle jak sie zaczela, burza ucichla. Zanim jego oczy przystosowaly sie do naglego, oslepiajacego swiatla, Mercer wcisnal gaz do dechy; przyspieszenie rzucilo Selome i Gibby'ego do tylu. Mieli kilka cennych minut, zanim burza ucichnie wokol ich przesladowcow.

-Selome, wypatruj tego fiata i powiedz mi, gdy tylko go zobaczysz. Kilkaset metrow przed nimi wznosil sie lancuch niewysokich wzgorz

i Mercer mial nadzieje, ze znajda sie za nimi, zanim Selome zobaczy drugi samochod. Jesli to tamci zauwaza ich pierwsi, to bedzie koniec.

-Widzisz cos?

-Nie, burza ciagle tam szaleje. Nie widze ich. Chyba...

Toyota wyskoczyla w powietrze jak wystrzelona z katapulty, siejac dookola dymiace kawalki karoserii i podwozia. Grzmot eksplozji zagluszyl krzyk pasazerow. Samochod opadl na ocalale kola i przewrocil sie na bok, przednim zderzakiem ryjac gleboka bruzde w ziemi.

"Zolnierz doskonaly" czekal dziesiatki lat, zanim zadal smiertelny cios. Zaprojektowana jako bron przeciwpiechotna sowiecka mina nie byla dosc silna, zeby zniszczyc toyote, a z powodu predkosci samochodu wiekszosc sily uderzeniowej uwolnila sie pod silnikiem, zamiast pod kolem, ktore na nia najechalo. Blok silnika wzial na siebie prawie cale uderzenie, wybuch uszkodzil kabine ledwie z jedna dziesiata sily. To wystarczylo.

Ostatnia rzecza, jaka Mercer pamietal wyraznie, byl glos Selome. Potem wszystko zmienilo sie w kotlowanine obrazow, krzykow i bolu, ziemi eksplodujacej pod land-cruiserem i upadku, od ktorego zagrzechotaly mu kosci.

W uszach mu dzwonilo. Otarl twarz i na swojej drzacej dloni zobaczyl krew. Powoli wracaly mu zmysly, bolalo go cale cialo. Nie czul bolu, ktory moglby oznaczac krwawiaca rane. W pierwszej chwili pomyslal o Selome. Probowal sie odwrocic i zobaczyc, co z nia, ale nie mogl sie poruszyc, wkli-nowany pod kierownice. Lezalo na nim cos ciezkiego. Zorientowal sie, ze to Gibby. Czy raczej to, co z niego zostalo.

Sila eksplozji zostala skierowana do wneki na nogi pasazera, masakrujac nogi Gibby'ego tak strasznie, ze trzymaly sie korpusu na kilku strzepach ciala. Szok zabil go natychmiast, ale z poszarpanych ran wciaz tryskala krew, zalewajac Mercera. Widok martwego Erytrejczyka otrzezwil go, zoladek podszedl mu do gardla. Przelknal z wysilkiem.

-Selome! - zawolal.

Uslyszal lkanie. Dzieki Bogu! Powoli zsunal z siebie cialo Gibby'ego. Kiedy stanal na wgniecionych drzwiach, fala nudnosci niemal go powalila. Zignorowal wlasne rany i skupil sie na Selome. Lezala zwinieta na tylnych drzwiach od strony kierowcy, z twarza ukryta w dloniach, szarpana spazmami placzu. Mercer znow ja zawolal i w koncu na niego spojrzala. Twarz miala brudna, wlosy potargane, ale nie bylo widac krwi, a choc jej oczy byly wielkie z przerazenia, nie byla chyba w szoku.

-Daj reke. - Nie zapomnial o scigajacym ich wciaz fiacie. - Musimy sie stad wydostac.

Z wahaniem wyciagnela do niego dlon i Mercer pomogl jej wstac. Skrzywila sie, kiedy przeniosla ciezar ciala na prawa stope.

-Wszystko w porzadku?

-Nie wiem - odparla cichym i slabym glosem.

-Musimy sie pospieszyc. Ten drugi [link widoczny dla zalogowanych]
samochod za chwile tu bedzie. - Mercer wyjrzal przez strzaskana tylna szybe i zobaczyl pioropusz kurzu pelznacy od kotlujacej sie burzy piaskowej niczym macka. Fiat byl za daleko, zeby go dostrzec, ale Mercer wiedzial, ze ma tylko kilka minut.

-Daj mi pistolet - powiedzial szybko.

-Co?

-Pistolet, Selome, oddaj mi go.

-O czym ty mowisz?

Jej aktorstwo nie bylo przekonujace.

-Mamy jakies piec minut, zanim do nas dotra, i jesli chcesz jeszcze troche pozyc, daj mi ten zasrany pistolet.

Popatrzyla na niego na poly przestraszona, na poly zmieszana, po czym siegnela do plecaka i wyjela duzy [link widoczny dla zalogowanych]
automatyczny pistolet.

-Skad wiedziales?

Nawet w takiej sytuacji Mercer poczul ulge, ze mur tajemnic miedzy nimi zaczyna sie rozpadac.

-Potem, ci powiem. Wiesz, moglismy go uzyc w tej zagrodzie dla bydla w Asmarze.

Wzial hecklera kocha. Selome wzruszyla ramionami, ale nie mogla spojrzec mu w oczy. Mercer wydzwignal sie ze zniszczonej terenowki i podal reke Selome.

-Wlaz tu do mnie. Pomoge ci, ale nie patrz na przedni fotel. Gibby'emu sie nie udalo.

Tuman kurzu wzbijany przez fiata nie zlewal sie juz z piaskowa burza. Mercer zeskoczyl na ziemie, wyciagnal rece i pomogl Selome zejsc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum .::Magic Works::. Strona Główna :: Aktorzy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
     .::Magic Works::.: Forum o świecie Fantasy     
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media
Regulamin